2013-06-10

Expose i dziura

 Dopóki nie udaje nam się uporać z wymianą małej rury na osiedlu sopóty nie ma co poważnie zastanawiać się nad realizacją większych projektów.

To było w piątek. Tydzień przed przemówieniem premiera w sejmie. Przed moim oknem rozebrano chodnik i wykopano całkiem pokaźną dziurę. Przyszła sobota, potem niedziela – a na budowie ani jednego robotnika. Za to dziura wielka, a biegnąca pod ziemią rura z gazem – na wierzchu. W poniedziałek też nikt się w tym miejscu nie zjawił, poza operatorem koparki, który rozkopał jeszcze większą część chodnika. We wtorek znów na miejscu robót było pusto, a ziemia zaczęła się obsypywać. Groziła kolejną minikatastrofą, której nie udźwignąłby PR-owo magistrat.

Dlatego w środę tym razem mnie ogarnęła szewska pasja i zadzwoniłem na pogotowie – gazowe oczywiście – aby złożyć „obywatelską informację” o niegospodarności, zaniechaniu, zaniedbaniu i zagrożeniu dla życia. Niemiły osobnik dał mi do zrozumienia, że wszystko „mu lotto” i skierował mnie na tzw. rozdzielnię. Zdobyłem numer, zadzwoniłem i tam. Jakież było moje zdumienie, gdy dyżurujący po drugiej stronie słuchawki człowiek nie dość, że niczym się nie przejął, to jeszcze na mnie nafukał, że mu coś tam zarzucam! – Wszystko pod kontrolą – przekonywał, a robót nie przyspieszy, bo wszystkie ekipy są mocno „zarobione”. Zupełnie jak w „Misiu”, tylko że inna epoka! Nie podziałało na niego nawet straszenie mediami. Pewnie wiedział, że mediów lokalnych, dla których byłby to temat, nie ma. A może nigdy ich nie było?

Kiedy jednak przyszedł kolejny piątek, kiedy premier wygłaszał expose, ekipa z samego rana przyjechała i dół zakopała. Może chcieli zrobić podbudowę pod expose, powiedzą złośliwi. Może, ale chodnika już nie położyli. I tak jest do dziś. Z tą różnicą, że już do nikogo nie dzwonię. A sam schowałem się do swojej nory, na zimę, a może i na dłużej.

Piszę o tym, bo można tak jak premier w sejmie obiecać sporo, wykonać ucieczkę do przodu i zapomnieć o tym, co tu i teraz. Można obiecać miejsca w przedszkolu i żłobku dla każdego dziecka. Problem w tym, że to już dawno miało być. Już przed rokiem słyszeliśmy zapewnienia, że będą na to pieniądze …i nie ma. Samorządy ledwo zipią. A kolejne szkoły ulegają likwidacji.

Dobrze, że premier zapowiedział nowe inwestycje drogowe, a minister transportu nawet zrezygnował z wolnej niedzieli, aby te plany ogłosić. Tylko że to wszystko miało już być gotowe. Ponoć za trzy lata pojedziemy pendolino… Ale czy uda się zebrać pieniądze na wkład własny dla unijnych inwestycji? To jest dziś główna przyczyna gigantycznych opóźnień z remontami na kolei. Premier zapowiedział także rozbudowę portu w Świnoujściu. Tylko czy teraz ma to jeszcze sens, skoro – jak podała „Gazeta Wyborcza” – leżące na dnie Bałtyku rury rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord-Stream faktycznie uniemożliwiają tam ruch dużych statków?

W expose było jeszcze wiele innych, ciekawych propozycji. Jednak co z tego, skoro „na dole” tak dużo nie gra? Dopóki nie udaje nam się uporać z wymianą tej małej rury na osiedlu, dopóki awaria dużej rury na budowie metra będzie zagrażała ludziom, dopóty nie ma co poważnie zastanawiać się nad realizacją tych większych projektów.



Idziemy nr 43 (372), 21 października 2012 r. 

 

 

 

 

Komentarze:

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz

(e-mail nie będzie publikowany)

Napisz do mnie

W tym serwisie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapamiętywanie i zbierania anonimowych danych dla celów statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.